piątek, 24 czerwca 2016

Meksyk cz.VI. Puerto Escondido- Ukryty Port


Puerto Escondido to piaszczyste plaże i palmy  na tle błękitnego nieba. Świeże owoce, przepyszna lokalna kuchnia, ryby prosto z Oceanu. Duże fale a na nich surferzy. Nie jest opanowane przez turystów, bo trudniej się tu dostać niż  do innych atrakcji turystycznych Meksyku.

Po całonocnej podroży dojechaliśmy na miejsce o  9:30. Po krótkiej przejażdżce taksówką byliśmy w naszym Hotelu Flor de Maria gdzie sympatyczna Senora pokazała nam nasz pokój z widokiem na szumiący Ocean Spokojny.



         

W Puerto Escondido spędziliśmy kilka dni. Głównie spacerowaliśmy, kąpaliśmy się w oceanie, czytaliśmy książki i degustowaliśmy przysmaki lokalnej kuchni.




 Nie polecam drinku „Michelada”- mieszanki piwa, soku i papryki chili…



Meksykanie bardzo interesują się piłką nożną o czym przekonaliśmy się przy kolacji rozmawiając z kelnerem – przekonywał nas, że bramkarz Petr Cech (wymawiał "kecz") to Polak. Tu się mylił, ale znał również Dudka i Boruca.






Kolejnego dnia pożegnaliśmy się z Flor de Maria i  po 10ciu minutach byliśmy już na bardzo małym lokalnym lotnisku. Po 1 godz. i 20 min. wylądowaliśmy na lotnisku w Mexico City i od razu pojechaliśmy do hotelu Izabel i poszliśmy na Zocalo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz